Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo jestem zdefiniowana przez swoją pracę. Dopiero teraz kiedy zobaczyłam jaka jestem niepotrzebna dotarło do mnie jej znaczenie. Odeszłam na zwolnienie, potem macierzyński i w międzyczasie okazało sięże jestem niepotrzebna. Uderzyło mnie to bardziej niz myślałam. Nie wiem czemu wydawalo mi sie, ze jestem niezastąpiona. A tu... zonk.
Przezywałam całą sytuację strasznie i chyba nie do konca zdawałam sobie sprawę dlaczego. Az pewnego dnia dotarlo do mnie: kim będę, jeśli stracę pracę? Nie sądziłam, ze to siedzi az tak głęboko.
Ostatnio wszystko jest trudne. Zblizam się do punktu zwrotnego. Wracam do pracy. Hanka zostanie z opiekunką. Wszystko powinno powoli wracać do stanu normalnego plus 1. Lubię zmiany, ale czy az takie? Stałam się taka nijaka... nudna... Marzenia z kiedyś odrzucone w kąt. Czekanie na księcia z bajki, na którym opierało się całe moje wcześniejsze zycie - nieaktualne. I co teraz?
GDZIE DEFINICJA NOWEJ MNIE?