niedziela, 3 stycznia 2010

Idzie nowe

Bardzo bałam się tych Świąt i tego Sylwestra. Tego drugiego bardziej, bo jakoś od parunastu lat ten dzień nie kojarzy mi się zbyt uroczo. Kto w ogóle wymyślił, że akurat tego dnia musimy bawić się i cieszyć. U mnie taki przymus dobrego humoru wywołuje odwrotny skutek. Kończy się stary rok, zaczyna nowy... Ale tak naprawdę zmienia się tylko kilka cyfr w kalendarzu. A przecież zmieniają się każdego dnia... dziś trzeci, jutro czwarty. Wszystko płynie i tym podobne frazesy. Postanawiać tez możemy każdego dnia, cieszyć się na nowe i żegnać stare.

U mnie zwykle czas zmian przychodzi jesienią. Tych przełomowych, trudnych, kryzysowych, które zostawiają trwały ślad na życiu. Może więc ja osobiście powinnam Sylwestra świetować gdzieś na przełomie września i października? Muszę koniecznie się nad tym zastanowić.

Ale wracając - ten Sylwester był inny. Bo choć miałam parę powodów by ryczeć jak bóbr po 12. (Co robiłam zwykle przez ostatnie kilka lat) byłam bardzo spokojna. I jakaś taka optymistyczna:) Myślałam o przyjaciółkach, w głowie składałam im życzenia. Witałam to, co idzie z nadzieją i wiarą, że wszystko się jakoś poukłada. W końcu zawsze się układa, nawet jak poczatkowo wydaje się, że z bólu umrę albo przynajmniej z emocji eksploduję i rozpadnę się na tysiąc kawałków.

Chyba odrabiam swoje lekcje sumiennie. Te wszystkie zmiany, coraz większa wiedza o sobie... to takie ekscytujące. Czy bedzie dobrze? na pewno. Teraz kilka bardziej skomplikowanych chwil, ale jeszcze kilka i będzie dobrze.

Życzę sobie i wszystkim innym (także tym, o których nie myślę:) więcej uważności, spokoju, szaleństwa i powodów do uśmiechu. Więcej cierpliwości dla siebie samych, akceptacji dla innych i mądrych odruchów, kiedy emocje zaczynają grać pierwsze skrzypce. Wiary w instynkt i intuicję, bo one zwykle wiedzą co jest dla nas najlepsze i chwili na wytchnienie, choćby miała przyjść w największym tłoku i rozgardiaszu, na śrosku ulicy.

1 komentarz:

  1. Przepiękne życzenia :) chyba takich to jeszcze nikt mi nie składał. Tobie też tego życzę kochana. Zauważyłeś, że składamy życzenia jakie sami chcielibyśmy otrzymać? Dość często tak mam...
    Wiesz, że od 3 chyba lat zaczynam płakać tuż przed 12, nie wiem czy zbyt duza ilość alkoholu czy moje niedoskonałe życie to sprawiają, ale w tym roku płakałam dlatego, że był wyjątkowo nieudany i paskudny. Moje wybory były fatalne i nie przemyślane. Robiłam złe rzeczy na własne życzenie. Teraz czekam już tylko na lepsze!!!

    OdpowiedzUsuń