niedziela, 10 stycznia 2010

Rozsądna

Idzie nowe. To znaczy postanowiłam fakt odnotować, bo jestem zaintrygowana. Pojawił się ktoś, znaczy zadatek na przyjaciela powiedziałabym. Ale mam nadzieję, że rozwojowy. Dlaczego notuję? Bo ten ktoś jest na ten pierwszy moment jakiś taki inny, znaczy inny od wszystkich, których spotykałam do tej pory. Przynajmniej się wydaje. Czas zweryfikuje.

Co go wyróżnia? Rozsądek. On pewnie byłby zdziwiony, że akurat tak go postrzegam. Zaplanował sobie już swój wizerunek i stara się jak może na niego zapracować. Tylko w moich oczach jak na razie kiepsko mu to wychodzi:) A może to ja jestem taka naiwna? W sumie nieistotne. 

Ważne o tyle, że wreszcie jest spokojnie, powolutku. Jest czas na poznanie się na zbudowanie czegoś ważniejszego niż "łączy nas na razie seks, a potem się zobaczy". Czegoś takiego chciałam, na coś takiego czekałam, bo takie coś pozwoli mi na bycie sobą i nie przeraża. Może nie zacznę uciekać w popłochu jak to zwykle robię:) Traktuję to w kategoriach doświadczeń własnych. Taki eksperyment na dwóch żywych organizmach.

Stare rany nie są jeszcze do końca zabliźnione, choć z każdym dniem jest lepiej i chyba już od jakiegoś czasu jestem na prostej. Oby tak dalej.

Nie chcę, żeby ktoś był klinem na coś starego. Nowe ma być nowe, najlepiej rozpoczęte z czystą kartą. Bez paniki, popłochu, histerii, które potem zwykle zawodzą. Pierwszy haust jakiegoś dziekiego zakochania, a potem dół. Bo to się nie jest w stanie utrzymać dłużej niż parę miesięcy.

Nie myślę o tym, jak bedzie. Jest dobrze i już. I to jest całkiem "nice":)

1 komentarz: