wtorek, 26 maja 2009

Taki dzień

26 maja Święto Mamy. Ot taki kolejny dzień, w którym kwiatki należą się z przydziału, a ewentualna obraza jeśli ich nie ma jest całkiem uzasadniona.
Ja zadzwoniłam, ale na razie trudno mi pisać laurki jak kiedyś. Uczucia mieszane mocno, obszar wymagający solidnych porządków.
Bardziej myślę o tym, jak to bedzie jak to dziwne święto stanie się też moim dniem. Chcę, nie chcę, boję się, a może, a gdyby... Oj tam nie ma co gdybać. Stanie się to będzie i już. Miało być do 30, zegar tyka... pyk pyk pyk
Jest jeszcze chwila. Czas wyliczony na miłość, tego jedynego, któremu się uda cierpliwie przekonać mnie, żebym nie zwiewała, mariaż (mimo wszystko) i.... Czy to ten moment w którym włączam stoper?
No to trzy cztery: START!!!!!!!!!!!!!!!

:)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz