sobota, 13 czerwca 2009

Niemoc, która złości

Czy można pomóc komuś, kto wykańcza się praktycznie na twoich oczach? Od dwóch lat wiem, że jeśli jeden z moich znajomych nie przestanie pić - umrze. Proste przełożenie, proste słowa, a za nimi żywy człowiek. Nie daje sobie przetłumaczyć, nie można go do niczego zmusić... w końcu to dorosły, odpowiedzialny człowiek. Niby inteligentny, oczytany, bardzo elokwentny, z którym zawsze jest o czym porozmawiać, a w kwestii alkoholu kambur tępy i ciasny. Lekarze osttrzegali i ostrzegają, wątroba nie wytrzyma, a on? Dociera przez miesiąc, a potem ta sama bajka. 

Wiem, że to choroba. Alkoholizm jest gorszy niż depresja, nerwica i wszystkie inne fizyczne np. rak. Dlaczego? Bo tu wszystko teoretycznie zależy od Ciebie, przecież wystarczy żebyś przestał pić. Ale skoro tak jest to czemu wciąż tylu pije? Patrząc na kogoś takiego masz ochotę potrząsnąć nim zdrowo. Tylko, że to nic nie da.

Dopóki on nie zda sobie sprawy, że wóda od dawna już jest silniejsza od niego nic z tego nie będzie. A my znajomi jesteśmy bezsilni. Możemy o tym gadać, możemy wymyślać, prosić, kłócić się, ignorować, pchnąć na dno... Może wtedy to pomoże?

Wiem jedno, pewne doświadczenia życiowe nauczyły mnie trzymać z dala od alkoholu i pijących. Gdyby mój mężczyzna zaczął pić odeszłabym. Ja już wiem, że takiej osoby nie da sie wyciągnąć, jeśli ona tego nie chce. I wiem też jak bardzo jestem czuła na wszelkie symptomy.

Mogę wybaczyć wiele rzeczy i z wieloma mogę żyć, ale nie z tym!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz